31 grudnia 2010, Nowy Jork
Długowłosy brunet niecierpliwie załomotał w mahoniowe drzwi łazienki. Był zdenerwowany i nieco przestraszony.
-Klara, wychodź stamtąd natychmiast! - powiedział twardo.
-Och, możesz wejść, chyba nie ma tu nic, czego byś nie widział – odezwała się ironicznie kobieta z drugiej strony.
Klara, blada blondynka, przyszła Pani Wszechświata i świetna łuczniczka siedziała w wannie. Rzadko pozwalała sobie na tak przyziemne przyjemności, jak kąpiel w olejkach zapachowych w łazience wyłożonej marmurami. Z reguły wolała się relaksować szermierką lub polowaniem.
-Policja przeszukuje hotel – powiedział mężczyzna, opierając się jedną ręką o drzwi. - Myślę, że nie będą zachwyceni ilością broni w naszym pokoju.
Kobieta przymknęła oczy. Oparła się o skórzany zagłówek zamontowany z tyłu wanny i westchnęła.
-Co właściwie ta policja tutaj robi? - spytała.
-Jesteśmy w Ameryce. Mamy Sylwestra. To idealny czas na zamordowanie kogoś. Jeśli zrobisz to dobrze, to w tym całym zamieszaniu z celebrowaniem Nowego Roku, nikt się nie zorientuje. Jak widać komuś się nie udało.
Smukłe, blade palce Klary stukały o porcelanowy brzeg wanny. Intensywnie myślała jak wybrnąć z tej sytuacji. W walizkach, które stały w sypialni były szable, łuki i co gorsza broń palna, na którą nie mieli pozwolenia.
-Mógłbyś mi przynieść szlafrok z pokoju? - zapytała spokojnie.
-Ten skrawek materiału, za który zapłaciłaś z moich ciężko zarobionych pieniędzy?
-Och, Vlad, przecież wiesz, że nie liczy się ilość materiału, a metka.
Mężczyzna nie odpowiedział. Poszedł do pokoju przynieść Klarze część garderoby, o którą prosiła. W momencie gdy dochodził do łóżka, na którym leżał szlafrok, usłyszał wołanie z łazienki.
-Vlad, Vlad, choć tu natychmiast!
Ton, jakim to wypowiedziała przeraził mężczyznę. Znał ją bardzo dobrze i umiał wyczuć nutkę przerażenia w jej głosie. Wbiegł do pomieszczenia i zobaczył skuloną w rogu wanny Klarę otoczoną nie wodą, a krwią.
-Czy to jest krew? – spytała słabo.
Vlad wpatrywał się w czerwoną ciecz kontrastującą z bielą porcelany.
-Tak – to było jedyne, na co mógł sobie w tej chwili pozwolić.
-Niedobrze. Jesteś pewien?
-Jestem wampirem. Umiejętność wyczuwania krwi jest jedną z niewielu zalet tego stanu.
Dracula otrząsnął się już po pierwszym szoku i spojrzał na nagą towarzyszkę w wannie.
-Jezu, Klara, ubierz się – powiedział z zażenowaniem, zamykając oczy i próbując wymazać obraz piersi przyjaciółki ze swoich myśli.
Blondynka zgrabnie opuściła wannę, zostawiając krwawe odciski stóp na marmurowej podłodze. Owinęła się hotelowym ręcznikiem, który natychmiast zabarwił się na czerwono.
-To nie jest normalne – powiedział Vlad zdenerwowany. - Całkowicie nienormalne. Jeśli to jest sprawka człowieka, musiał się wyjątkowo wysilić, aby krew dostała się do rur najlepszego hotelu w Nowym Jorku. W ogóle, Klara, co ty robisz?!- spojrzał na kobietę wycierającą z siebie krew ręcznikiem.
Blondynka obdarzyła go zdziwionym spojrzeniem.
-Mamy tutaj masę broni i wannę wypełnioną krwią. W dodatku siedzimy na podrobionych wizach. Za jakieś piętnaście minut będzie tu policja, a ty wcierasz tę krew - 0Rh- swoją drogą - dając policji kolejny dowód, że to my jesteśmy mordercami.
-Jesteśmy mordercami – prychnęła, ale odłożyła ręcznik i zaczęła zakładać zdecydowanie zbyt skąpą piżamę – Po prostu tym razem to nie my zabiliśmy tego kogoś.
-Sytuacja bez wyjścia – zignorował towarzyszkę - Nie ukryjemy tego arsenału, nie mamy czasu i środków na usunięcie śladów krwi. Umrę po ponad pięciuset latach na krześle elektrycznym, skazany przez czarną, grubą sędzinie.
-Nie histeryzuj Vlad – powiedziała Klara, związując blond włosy w luźny kok tuż nad karkiem. - Nie z takich sytuacji już wychodziliśmy. Poza tym ten ktoś chce nas wrobić. Nie dam mu tej satysfakcji.
-Co? - nie zrozumiał mężczyzna. - Kto chce nas wrobić?
-Vlad, jak ty mało rozumiesz. Pamiętasz kiedy Nil spłynął krwią?
-Aż tak stary nie jestem – obruszył się. - Ale wiem, o co ci chodzi. Tylko że ten Bóg już nie żyje. Poza tym nie sądzę, by straszył milionerów w Sylwestra.
-Podasz mi ten pierścionek z szafirem? – zignorowała go. Dracula, nadal nie do końca zorientowany w sytuacji, zaczął rozglądać się za biżuterią towarzyski.
-Nie niebieski. Ze szmaragdem, zielony – pokazywała mu palcem. - Nie chodzi mi o Boga. Archaniołowie mogli to zrobić. Nienawidzą mnie. Zapewne stwierdzili, że jeśli sami nie mogą mnie zabić, to oddadzą mnie w ręce wymiaru sprawiedliwości USA. To chyba jedyna mądra rzecz, jaką wymyślili w całym swoim życiu. Nieważne, Vlad. Musimy ukryć broń i pozbyć się śladów krwi. Podałeś swoje prawdziwe nazwisko przy rejestracji. Uciekanie ściągnie ich uwagę, a morderstwo tym bardziej.
-To twój plan? Słaby.
-Na początku wpadłam na pomysł, żeby zrzucić winę na ciebie, ale nie sądzę by uwierzyli, że Clyde działał bez Bonnie. Tak więc, jesteśmy w tym razem.
Vlad przyjrzał jej się krytycznie.
-Po pierwsze, nie jesteśmy jak Bonnie i Clyde. Nie sypiamy ze sobą - skrzywił się na samą myśl o tym. - Po drugie, jesteś suką, ale mnie byś nie zostawiła. I po trzecie – gdzie ty do cholery jasnej chcesz to ukryć?
-Oczywiście, że bym zostawiła. Weź tamtą walizkę – wskazała na skórzaną, bordową walizkę wypełnioną strzałami.
Klara rozdarła materac. Schowała do niego całą broń białą, jaką ze sobą mieli i dwa z trzech pistoletów. Vlad spojrzał na nią ze zrozumieniem. Sam zaczął wpychać łuki za szafę, podczas gdy blondynka wpychała walizkę ze strzałami pod łóżko. Starał się nie patrzyć w tamtą stronę, gdyż krótkie spodenki od piżamy towarzyszki nie spełniały swojej roli zakrywania pośladków gdy kobieta się pochylała.
Klara poprawiła łóżko, przykryła materac prześcieradłem i niechlujnie zarzuciła kołdrę. Następnie udała się do łazienki ukryć ślady krwi.
-Co zamierzasz zrobić? - zagaił Vlad opierając się o framugę drzwi i przyglądając się Klarze płuczącej wannę.
-Nie dopuścić, żeby policjanci przeszukali nasz pokój?
-Nie o to mi chodzi. Jeśli masz rację i to archaniołowie, będziesz chciała zemsty – powiedział ze zmartwioną miną.
-Należy im się. Nic nie zrobiłam. Nie tym razem. Chciałam odpocząć, pić horrendalnie drogiego szampana i uwieść jednego z braci Leto na imprezie dobroczynnej. Zabiłam ich Boga, z nimi nie będę miała problemu.
-Sęk w tym, że nie możesz tego zrobić. Na Ziemi żyje ponad miliard chrześcijan. Jeśli nie aniołowie, to kto będzie się nimi zajmował?
-Nie obchodzi mnie to.
-Klara...
-Vlad, porozmawiamy o tym później – przerwała mu, wlewając wszystkie szampony, żele pod prysznic i olejki zapachowe do powoli napełniającej się wanny. Następnie rozrzuciła czyste ręczniki po podłodze i poprawiła makijaż.
-Musimy udawać parę. Jeśli zobaczą, że przerwali nam intymną chwilę, będą zbyt zażenowani żeby przeszukać pokój – stwierdziła rozmazując szminkę palcem nieco poza linię ust i rozczochrując włosy. Vlad nie wyglądał na zachwyconego pomysłem udawania kochanków, ale wiedział, że jest to najbardziej wiarygodna wymówka. Zdjął koszulę i wziął szminkę od Klary. Nałożył odrobinę kosmetyku na palec i ubrudził nim okolice ust i obojczyka. Włożył rękę we włosy i odrobinę nimi pomachał, aby sprawiały wrażenie nieładu.
Wyszli z łazienki i usiedli razem na kanapie. Klara sięgnęła po stojącą nieopodal, na etażerce whisky i nalała sobie i Vladowi. Następne pięć minut siedzieli w ciszy popijając złoty trunek i czekając na policję.
-Radu lubił świętowanie Sylwestra – powiedział Dracula, wpatrując się pusto przed siebie.
-Twój brat? Ten piękny? Nigdy o nim nie mówisz.
-Bo bardzo go kochałem, a o miłości mówi się trudno.
Klara już miała go wypytać o inne fakty na temat hospodara, gdy do drzwi pokoju ktoś zapukał.
-Jezu, to policja – spanikował Vlad, poderwał się z kanapy i nerwowo gładził po wąsach.
-Hej, spokojnie. Otworzę im. Uspokój się i nie wychodź z roli - powiedziała Klara, próbując złapać jego spojrzenie.
Zsunęła jedno ramiączko piżamy z ramienia, ostatni raz rozczochrała włosy i weszła na korytarz. Podeszła do drzwi. Przyłożyła kartę magnetyczną do czytnika, rozległo się ciche kliknięcie.
Za drzwiami stało dwóch funkcjonariuszy. Jeden dobrze zbudowany, czarnoskóry i w cywilnych ciuchach, jedynie odznaka na szyi informowała o jego pracy. Drugi był chudym blondynem w za dużym mundurze, o niechlujnym zaroście i twarzy przypominającej szczura. Na kołnierzu koszuli miał plamę po musztardzie
-Dzień dobry...- powiedziała udając zaskoczenie. Przedstawienie się zaczęło.
-Dobry wieczór, detektyw Lance Potter, wydział zabójstw policji Nowego Jorku i mój kolega sierżant Holmes. Czy mogę zadać kilka pytań? - odezwał się Afroamerykanin.
W korytarzu pojawił się Vlad. Ze zdziwionym wyrazem twarzy zbliżał się do drzwi, zapinając przy tym rozporek dżinsów.
-Coś się stało? - zapytał.
-Na razie nie mogę nic powiedzieć. Pan to zapewne Vladimir Dracula? - odezwał się detektyw.
-Tak - pokiwał głową w zamyśleniu.
-Zabawne.
-Tak, mamie dopisywało poczucie humoru – zgodził się wampir
-A pani?
-Ja? Ach, Klarysa Piłsudska. Przeliterować? - spytała widząc, że funkcjonariusz stara się to zanotować.
-Tak, gdyby pani mogła.
-K-l-a-r-y-s-a P-i-ł, takie l z kreseczką pośrodku, a dokładnie takie, s-u-d-s-k-a.
-Mógłbym jeszcze prosić o jakieś dowody tożsamości?
-Oczywiście – powiedział Vlad z roztargnieniem. Trzymał ręce założone na piersi.
-To ja przyniosę - zaoferowała Klara, udając się do sypialni.
-Pan i pana przyjaciółka są tu żeby... wie pan... spędzić przyjemnie Nowy Rok? - zapytał zakłopotany Potter.
Vlad spojrzał mu prosto w oczy. W jego spojrzeniu malowała się pewność siebie.
-Tak, ale wolałbym, żeby nikt o tym nie wiedział. W Rosji jest moja żona, myśli, że przyjechałem tu w interesach.
-Cóż, nie możemy tego zagwarantować, ale jeśli nie ma pan nic wspólnego ze sprawą, to raczej pana dane nie wyciekną - odezwał po raz pierwszy dzisiaj blondyn. W jego głosie czuć było pogardę.
-Znalazłam – powiedziała wesoło Klara, machając dwoma podrobionymi paszportami, jednym rosyjskim, drugim polskim.
Detektyw wziął paszporty, przekartkował je z roztargnieniem i podał koledze, który poświecił na nie światłem ultrafioletowym, co „potwierdziło ich autentyczność”.
-Polska? Podobno piękny kraj – zagaił Potter.
-Najpiękniejszy ze wszystkich – odpowiedziała Klara z uśmiechem.
-Byli państwo w ostatnim czasie świadkami czegoś podejrzanego w hotelu i okolicach? - spytał sierżant Holmes, wręczając paszporty z powrotem kobiecie.
-Nie, chyba nie. Nie zwróciłem uwagi – powiedział Vlad, na co detektyw uśmiechnął się znacząco.
-Gdybym ja miał przy sobie taką kobietę, też nie zwracałbym na nic innego uwagi – stwierdził.
-A pani? - zapytał blondyn ignorując kolegę.
-Nieczęsto ruszałam się z hotelu, ale też chyba nie.
-Mhm...- mruknął funkcjonariusz notując.
-Jeśli państwo niczego nie zauważyli to chyba to wszystko – stwierdził Potter.
-Myszko, w takim razie pójdź już do pokoju. Ja jeszcze zamienię słówko z panami policjantami – powiedział Vlad, kładąc Klarze rękę na ramieniu i kierując ją w stronę sypialni. Kobieta z uśmiechem pokiwała głową. Dracula podszedł do swojego czarnego płaszcza z wełny alpak i wyjął z niego skórzany portfel. Funkcjonariusze popatrzyli na siebie znacząco.
-Naprawdę nie chciałbym żeby ktoś się dowiedział, z kim i w jakim celu tutaj byłem...-powiedziała odliczając pięćset dolarów i wręczając Potterowi. Ten wziął banknoty i spojrzał na swojego szczurowatego kolegę. Policjant delikatnie skinął głową.
-Zrobimy co w naszej mocy – obiecał.
Vlad delikatnie zamknął drzwi gdy funkcjonariusze odchodzili. Przyłożył jeszcze ucho
do drzwi i usłyszał jak jeden z nich mówi.
-Kolejny milioner z kochanką. Czy oni wszyscy umówili się, że będą zdradzać żony akurat w tym hotelu?
Dracula odetchnął z ulgą. Uwierzyli. Dzięki Bogu.
Powróciwszy do sypialni zastał Klarę postukującą w ekran tabletu. Usiadł koło niej na łóżku, które już zdążyła z powrotem pościelić i spojrzał jej przez ramię.
-Egzorcyzm do Michała Archanioła? Co ty właściwie chcesz zrobić?
-Muszę tu ściągnąć archaniołów. Liczyłam na coś do Gabriela lub Rafaela, bo zapewne oni są inicjatorami tego spisku, ale to bardziej zwróci ich uwagę. Podobno jest bardzo silne.
-Będziesz tu odprawiała egzorcyzmy? W takim razie powinienem wyjść. Niezbyt dobrze na nie reaguję. Zawołaj mnie jeśli uda ci się ich tu ściągnąć – powiedział po czym zamknął się w łazience. Przysiadł na wannie i zza drzwi słyszał przytłumione przez ściany łacińskie słowa modlitwy. Wywołały u niego straszną migrenę, aż bał się pomyśleć co by się stało gdyby został w sypialni. Na chwilę zaległa cisza, a ból głowy opuścił wampira.
-Vlad, chodź już – zawołała Klara.
Dracula wyjrzał z łazienki i ujrzał wysokiego blondyna siedzącego z założonymi nogami na kanapie. Podpierał głowę na łokciu i wpatrywał się z uśmiechem w stojącą nad nim Klarę.
-Miło was widzieć – powiedział. - Wprawdzie mogłaś zadzwonić zamiast od razu odprawiać egzorcyzm, ale to chyba nie w twoim stylu, prawda?
-Naprawdę zabawne, aniołku – prychnęła kobieta. - Chciałam porozmawiać z twoimi braćmi. Choć wydaje mi się, że sami nie wymyślili tego spisku.
Michał zaśmiał się. Miał przepiękny śmiech. Im wyżej w hierarchii był anioł, tym ładniejszy miał głos. Gość Klary i Vlada był jednym z ważniejszych archaniołów, więc jego brzmiał wspaniale.
-Jesteś bystra. Przepraszam, nie chciałem ci zrobić krzywdy. Po prostu miałem mały dług u moich dwóch braci.
-Możesz pozdrowić tego brata, który ma mój cyrograf – powiedział Vlad – Albo tego, który torturował Radu, mojego brata, żeby dowiedzieć się gdzie jestem.
Klara spojrzała na niego zdziwiona. Nigdy nie mówił, że Niebo go szukało, że wykorzystali do tego jego rodzinę.
-Oj, Vlad, to było wieki temu. Nadal masz nam to za złe?
-Oczywiście.
-Kochani, ja naprawdę nic do was nie mam. Wiem, że Gabriel i Rafael są na was wściekli, pragną waszej śmierci, i nie chcę się wtrącać w wasze sprawy, ale nie widzę powodu waszej nienawiści do mnie.
-Jesteś archaniołem. Próbowałeś nas wrobić w morderstwo – ja widzę przynajmniej dwa – powiedziała Klara.
Podeszła do łóżka czując na sobie wzrok Michała. Wyjęła spod poduszki colta kalibru 45 i wycelowała w Michała.
-Użyj swojej telepatycznej mocy i powiedz swoim braciom , że nie będę dłużej tolerowała takiego zachowania – rozkazała.
Archanioł wpatrywał się w nią bez cienia strachu. Po chwili pokazał zęby w uśmiechu.
-Oni chyba naprawdę was nie lubią. Gabriel mówi, że jakaś nędzna kobieta nie będzie mu rozkazywać.
Klara opuściła broń. Spojrzała na Michała nieufnie, na co ten znów się uśmiechnął.
-Coś jeszcze? - zapytał unosząc brwi.
-Nie, na razie nie. Ale jeszcze jeden taki numer i nie będę taka miła.
-Oczywiście – powiedział anioł wstając. Wygładził białe spodnie na udach i strząchnął niewidoczny paproch z marynarki. - W takim razie pozwolicie, że was opuszczę, bo wygląda na to, że ktoś naprawdę odprawia egzorcyzm. W Peru, jak widzę.
Archanioł uśmiechnął się ostatni raz i podał rękę Klarze i Vladowi po czym zniknął pomagać w wypędzaniu demona gdzieś w Ameryce Południowej.
-Specyficzny mężczyzna – powiedział Dracula wyraźnie myśląc o czymś innym.
Klara spojrzała na Vlada ze zmartwieniem.
-Wszystko w porządku? Nigdy nie mówiłeś o torturowaniu Radu.
-Nie chcę o tym rozmawiać. Po prostu idźmy już spać.
-Dobrze. Mogę dziś położyć się na kanapie – zaoferowała. Vlad tylko w zamyśleniu pokiwał głową.
~"~
Nota odautorska
Napisałam jakiś czas temu to opowiadanie i postanowiłam je tu opublikować. W końcu jest Klara, jest Vlad... Myślę, że będzie jeszcze kilka takich eksperymentów, spodobało mi się ich pisanie.
Chciałam zwrócić jeszcze waszą uwagę, że Klara nie jest taka, jaka się wydaje. W trzecim rozdziale rzucę na to więcej światła.
Mam nadzieję, że się spodobało, postaram się jutro popracować nad opowiadaniem właściwym.
Polubiłam Michała, zastanawiam się czy nie napisać o nim więcej, może w faktycznych rozdziałach jakiś wątek? Lub jeśli nie dam rady, bo już go tam uśmierciłam, to w prequelowych? Dajcie mi znać co o tym sądzicie.
*tytuł opowiadania to początek egzorcyzmu do Michała Archanioła po łacinie. Znaczy mniej więcej : "Święty Michale Archaniele, broń nas w walce".
*tytuł opowiadania to początek egzorcyzmu do Michała Archanioła po łacinie. Znaczy mniej więcej : "Święty Michale Archaniele, broń nas w walce".
Rozdzial obfituje w duzo ciekawych zdarzen, co bardzo mi sie podobalo. Rowniez polubilam Michala, wiec uciesze sie, jesli napiszesz o nim cos wiecej.
OdpowiedzUsuńNajlepszymi dla mnie scenami w tym rozdziale byly udawanie pary przed policjantami i egzorcyzm do Michala Archaniola.
Udana notka :)
Zycze weny i do nastepnego
Pozdrawiam!
Mam nadzięję, że do następnego. Cieszę się, że ci się podobało i że skomentowałaś każdy rozdział, zwłaszcza,że ja u ciebie nie mam zupełnie czasu czytać, a uwielbiam twoje bloga. Cóż, obiecuję, że to szybko nadrobię.
UsuńWłasciwie to już ostatnio wpadłam na posmysł wplecienia Michała, ale nie mam pojęcia, w którym momencie fabuły to zrobić. Coś się wymyśli.
Dziękuję i pozdrawiam :)
O, tu jest nowy wpis. A ja naiwnie skomentowałam tamten pytając, gdzie kolejny, ja niemądra. Pomieszało mi się, bo nie było go w spisie treści.
OdpowiedzUsuńWłaśnie napisałam potwornie długi komentarz i wszystko przypadkowo skasowałam... napiszę w skrócie.
OdpowiedzUsuńVlad sięgnął po dobry kamień, szafiry są niebieskie. Zielone są szmaragdy.
Spojrzenie Klary na policję jest naiwne. Jeśli mieliby same podejrzenia, to by im nie wparowywali od tak do mieszkania. Jeśli mieliby powód, żeby ich podejrzewać, to by ich nie zawstydziło, że mogli coś przerwać. To dorośli mężczyźni są. Potrafią, że tak to ujmę, wjechać z buta do mieszkania podejrzanego i ściągnąć go za fraki z jego kochanki. Zsunięte ramiączko Klary im niestraszne.
Poza tym dalej jestem pod wrażeniem gładkości ekspozycji. Szczególnie tego - Przecież jesteśmy w Ameryce, jest Nowy Rok. Podanie lokalizacji w sposób naprawdę naturalny, jak takie ,,jest południe, a my jesteśmy w Warszawie, oczywiście, że są korki''. Tak samo informacja o cyrografie, no po prostu poezja. Zastanawia mnie, czy myślisz nad tym, jak takie fakty delikatnie umiejscowić, czy przychodzi Ci to naturalnie. Tak czy inaczej, dobra robota.
Pozdrawiam i życzę weny.
Tym razem zacznę się tłumaczyć, nie z kolorów kamieni szlachentnych, bo moja pomyłka była karygodna, ale czasem tak, że za bardzo skupiam się na jednej rzeczy. Skupiłam się na kolorze niebieskim, więc napisałam szafir.
UsuńMoże źle to wyeksponowałam, ale chodziło mi o same zrzucenie na siebie podejrzeń. Dwoje ludzi, których nic nie łączy, w dwuosobowym apartamencie mogłoby zastanowić policjantów. A w Forever i Kościach zawsze sprawdzają takie tropy.
Początkowo miała to być praca na konkurs, więc próbowałam tam wcisnąć niektóre rzeczy, ale akurat cyrograf i Nowy Jork to były rzeczy, które wpadły mi naturalnie. Radu umiejscowiłam na siłę, dlatego nie podobają mi się dialogi o nim. Zwłaszcza ta wstawka o pięknym. Sęk w tym, że w mojej głowie Klara zawsze się tak o nim wyraża.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.